Staram się nie jeździć na GPS. Owszem, przy trudniejszych dojazdach w nieznane miejsce jest bardzo pomocny, ale na dłuższą metę wyłącza myślenie i psuje naturalną orientację w terenie. Topografii Wrocławia nauczyłem się dopiero jak zacząłem dojeżdżać do pracy (w delegacji) na czuja.
Historyjka powyżej miała miejsce podczas wypadu w góry. Wracaliśmy z Czech do Duszników Zdrój. Przeważnie jechałbym główną drogą tranzytową, ale Google uparł się na tą drobną dróżkę wzdłuż rzeki. I tak wylądowaliśmy na podwórku psychopaty z zakrwawioną siekierą.
Comments (1)
See all